22 listopada 2005 roku, we wtorek o godzinie 19.00 odbył się wernisaż malarstwa Tomasza Tatarczyka (zobacz zaproszenie). Poniżej zamieszczamy krótką fotorelację wraz z komentarzem Joanny Sosnowskiej; autorem zdjęć jest Piotr Grześczyk, a więcej fotografii można zobaczyć tutaj. Zapraszamy także do przeczytania recenzji Doroty Monkiewicz oraz przedstawiamy też aktualną ofertę prac artysty.


Czy można jeszcze coś napisać o malarstwie, będącym sztuką najważniejszą, klasyczną i anachroniczną zarazem? O malarstwie, o którym napisano tak wiele dobrze i źle?
Od czasu, gdy Clement Greenberg ogłosił nadejście kryzysu obrazu sztalugowego, jednocześnie upatrując w nim odradzającej sztuką siły, minęło
z górą pół wieku. Minęła też moda na formalistyczne rozważania tego krytyka, dziś zazwyczaj stanowiące tylko negatywne pole odniesień. Czasami jednak wydaje sie, że nie sposób nie wrócić do tej wypróbowanej metody. Szczególnie wówczas, gdy stajemy przed malarstwem świadomym swoich możliwości i ograniczeń. By jednak nie dac się pochłonąć przez gąszcz formalnej analizy, należy w tym miejscu zapytać, kto jest świadomy
- malarstwo czy malarz? Taka personifikacja sztuki, czesto spotykana
w tekstach o niej jest bardzo wieloznaczna. Nadaje pojęciu cechy istoty żywej i rozumnej a przecież to tylko prostokąt płótna nabitego na blejtram, a obok inny i jeszcze jeden i kolejny...


Możemy powtórzyć za Greenbergiem, że "malarstwo stało się uniwersalną wypowiedzią wizualną, gdyż potrafiło przedstawić wszelkie, możliwe do wyobrażenia istnienia i relacje wizualne". Zawiera się więc w nim wszystko to, co kiedyś widziano i co zobaczą dopiero przyszłe pokolenia, co dla nas jeszcze ukryte. Na tym polega jego siła i magia.
Z pozoru wszyscy w tym uczestniczymy otoczeni przez obrazy już namalowane i te, które dopiero powstaną, ale tylko malarz może nas poprowadzić przez ten świat wizualności. To malarz musi byc świadomy, by jego malarstwo zyskało swoją wartość unaoczniania. Uwagi te stają się oczywistością w zetknięciu ze sztuka Tomasza Tatarczyka. Maluje od lat.


Jego prace można było już wielokrotnie zobaczyć w najważniejszych polskich galeriach, wystawiał też zagranicą. Zmienia sie, ale pozostaje wierny wytyczonym na początku kariery artystycznej pryncypiom. Obraz jest dla niego częścią świata wizualnego - jest odtworzonym fragmentem natury, ale też autonomicznym bytem współistniejącym z naturą. Malując, tworzy świat, nie tylko go odtwarza. Tu znowu można odwołać się do Greenberga, który mówił, że malarstwo "umiało wykorzystać spadek po średniowieczu: zamiłowanie dla jak największego napięcia między tym, co kopiowane, a medium, które tworzy kopię". Świat malowany przez Tatarczyka jest rozpoznawalny, ale przecież całkowicie inny, niz ten, który my sami widzimy, bo malarz patrzy na niego wiedząc, jakim medium się posługuje i jakie daje ono mozliwości tworzenia.


Dziś często sie słyszy, że nie trzeba malować farbami, żeby być malarzem. Jest w tym na pewno jakaś część prawdy, ale tylko artysta stojący przed prostokątem białego, zagruntowanego płótna bierze udział w tej toczącej się od wieków grze obrazów wymuszającej określone zachowania przy użyciu pędzla i farby, narzucającej rozwiązania domagające się przekroczenia
i zmiany. Artyści tego świadomi tworzą dzieła, które przykuwają nasz wzrok
i pozwalają wciąż o malarstwie myśleć, mówić i pisać.

Tekst powyższy autorstwa Joanny Sosnowskiej.
Cytaty za: C. Greenberg, Nowa rzeźba, tłum. I. Chlewińska, "Kresy" 2001
nr 3(47) s. 209
.

 

wszelkie prawa zastrzeżone . wizytująca galeria . PL-01-244 Warszawa . ul. bema 65
e-mail: bema65@tugaleria.pl, tel:+48 602 489 583

 

Opiekę prawną nad działalnością Galerii sprawuje:

Patron galerii: