Justyna Ryczek

 

Podróż w czasie, wokół czasu, przez czas ... (1)

 

Kiedy wyruszam w podróż, znikam z map. Nikt nie wie gdzie jestem. W punkcie, z którego wyszłam, czy w punkcie, do którego dążę? Czy istnieje jakieś „pomiędzy”?(2) Zawieszeni w czasoprzestrzeni istniejemy poprzez utratę konkretnej obecności. Jesteśmy „zniknięci, nieobecni” jak dodaje Olga Tokarczuk.
Podróże są różne, jak wiemy...
Joanna Imielska jeden ze swoich tekstów rozpoczyna słowami:
„Któregoś listopadowego dnia rozpoczęłam swoją podróż...
Jest to punkt wyjściowy, zaznaczony na skali czasu, data symboliczna – ważna jedynie dla mnie.
Z tego pierwszego punktu zaczęłam wyprowadzać linię...a na tej linii pojawiały się, co jakiś czas kolejne punkty...a te kolejne punkty to ważne zdarzenia i ważne osoby.”(3)
Efektem tej podróży są prace oraz czas mierzony poszczególnymi realizacjami. Kolejne cykle rysunków, grupy obrazów, jak prowadzone dzienniki, są zapisem trwającej przez lata podróży wewnętrznej. Artystka świadomie zatrzymuje wspomnienia upływających dni, miesięcy, zmiany pór roku. Liczony, zauważany czas, który znika z map naszego życia. Obok niego rozwija się linia skierowana ku przyszłości.
Nasza podróż rozpoczyna się w momencie wkroczenia na wystawę. Podążamy za kompasem wyrysowanych linii. Pogrążeni
w spokojnej kontemplacji, znikamy „pomiędzy” rzeczywistością
a sztuką. Niczym uważni detektywi śledzimy powolnie rozwijające się linie, cienkie, delikatnie zakreślane, ale w swej nieuchronności paradoksalnie mocne i nierozerwalne. Wśród nich odnajdujemy pozostawione przez artystkę ślady: doznań, refleksji, poszukiwań i prób odnalezienia. Nieprzerwane trwanie, jak zapis linii papilarnych świata. Zauważamy również proste kształty figur geometrycznych: koło, kwadrat, trójkąt. Geometria kojarzy się z uporządkowaniem, odgórnie wprowadzonym ładem, Imielska jedynie korzysta z geometrii, nie stawia jej w centrum. Przywołuje te kształty, na wzór ważnego wspomnienia, a może głęboko skrywanej tęsknoty za prostotą
i pewnością świata. Pamiętajmy tak częste w filozofii, a także nieobce sztuce, połączenie geometrii z możliwością poznania
i oddania prawdziwego bytu. W dzisiejszym świecie nawet, jeżeli zwątpiliśmy w istnienie metafizycznego bytu, nadal podejmujemy próby zbliżenia się do miejsc, które on zajmował. W twórczości Joanny Imielskiej owa próba przejawia się poprzez zainteresowanie procesem życia, czasowym trwaniem człowieka, jego zanurzeniem w świecie
i w relacje teraźniejszości zarówno wobec przeszłości, jak i przyszłości. Odwołując się do Heideggera moglibyśmy powiedzieć, że artystka w centrum swej sztuki stawia bycie–w-świecie, które zawsze rozwija się w czasie. Tworzenie również wymaga czasu, tym bardziej, że rysunki Joanny Imielskiej są bardzo pracochłonne. Konsekwencja w tworzeniu umożliwia głębokie, namacalne doświadczanie czasu. Czasami Czas znajduje się na pierwszym planie, stając się tytułem cyklu.
Grzegorz Sztabiński pisząc o postawie artystycznej Joanny Imielskiej, szczególnie widocznej
w cyklu Czas, zauważa jej podobieństwo z założeniami słynnych „obrazów liczonych” Romana Opałki. W obu przypadkach otrzymujemy specyficzne zapisy czasu, jednak, gdy zanikające liczby Opałki są śladem czasu linearnego, jednego konkretnego czasu, który nieustannie upływa, to linie Imielskiej sugerują „nakładania się wielu wymiarów czasu”(4). Każda liczba to ślad minionego, utraconego czasu; kształty kreślone linią zachowując różnorodność, cyklicznie powtarzają się ujawniając złożoność czasu, jego wewnętrzne odczucie nie musi zlewać się z zewnętrznymi przejawami upływających chwil. Opałka rywalizuje z czasem, zatrzymuje go, a jednocześnie pokazuje jego nieodwracalne działanie na swojej twarzy. Imielska akceptuje wieloznaczność czasu, podkreśla jego egzystencjalny charakter. Śledząc wielorakie przejawy czasu w naturze, akcentuje ich wzajemne przenikanie się. Czas natury może stać się czasem człowieka, dlatego artystka tak często odwołuje się do niej. Faktura liścia, jego delikatnie zaznaczana forma, plątanina miniaturowych gałązek, czy pofalowane kształty przypominające amebowe stworzenia morskie, jak w rysunkach z cyklu Czas na ogrody. Pierwotność wykreślonych pól może wywoływać skojarzenia
z biologicznym dziedzictwem ludzkości, przecież człowiek stanowi cząstkę natury. Zielone płachty rozwijających się fałd sugerują wspólnotę - roślin, najdrobniejszych stworzeń i człowieka, jedność połączona anatomią życia. Znaków takiego połączenia mamy wiele, ale nauczyliśmy się kulturowo je ignorować. „Przepływające przez nas powietrze informuje, że nie jesteśmy zamknięci w sobie, izolowani ani ograniczeni, przeciwnie – wykraczamy ku otwartej przestrzeni, która nas ogarnia
i umożliwia zjednoczenie z całością, w jakiej istniejemy. - pisze Jolanta Brach-Czaina - Można powiedzieć, że jest to dostępna każdemu, naturalna forma mistycznego doświadczenia świata, na którą nie zwracamy uwagi.”(5) Czasami pomocne
w zauważeniu mogą stać się subtelne linie kreślone ręką artysty/artystki. One wyznaczają kierunek naszych poszukiwań. Jednak drogi bywają pogmatwane i kręte i nie każda podróż musi zakończyć się sukcesem. Stąd ostatnio tworzony cykl nosi nazwę Labirynt.
W tych pracach linie zagęszczają się i krzyżują, często zamknięte przez okalające je odmienne kształty. Czy jest wyjście
z tytułowego labiryntu? A jeżeli labiryntem jest nasze życie, to czy jedynym „wyjściem” jest jego kres, czyli śmierć?
W spokojne wcześniej rysunki wkrada się niepokój i niepewność, a może była tam od zawsze...
Równocześnie, niektóre Labirynty przypominają wschodnie mandale, kruche, chwilowe zapisy piasku oddające porządek wszechświata. Jak wiatr rozwiewa doskonałe symbole, tak każda następna chwila zamazuje prosty obraz rzeczywistości.
W opisywanych rysunkach, głęboko ukryta, drzemie świadomość niemożności przedstawienia świata w uporządkowany, prosty sposób. Nie znaczy to, że powinno się zaniechać takich prób.

Działalność artystyczna Joanny Imielskiej nie wypełnia się jedynie w rysunkach. Obok nich artystka tworzy obrazy. Gdy zestawimy rysunki z malarstwem widać z jednej strony wyraźną różnicę,
a z drugiej uporczywe kroczenie własną drogą. Rysunki utrzymane są głównie w jednej, często stonowanej kolorystyce - brązy, zielenie, szarości. Gdy pojawia się wyraźniejszy akcent kolorystyczny, na przykład plama czerwieni, jest ona zgaszona
i stłumiona. Tymczasem malarstwo to feeria kolorów, wielość skrzących się, żywych barw. Obrazy skompononowane są
z rozbuchanych, aktywnych, różnokolorowych elementów, jakby potwierdzając, że istotną cechą malarstwa jest użycie koloru. Chociaż z czasem coraz bardziej zostają poddane porządkowi linii, zamknięte w geometrię figur - kwadrat, trójkąt czy koło. Dwa odmienne podejścia współkonstytuują dojrzałą wypowiedź artystyczną, w której wspólne pozostają rozważane problemy. Powstaje sztuka otwarta i wrażliwa.

Konsekwentnie odbywana Podróż trwa...


1 Tytuł nawiązuje do tytułu znanego happeningu Wolfa Vostella z 1964 roku In Ulm, um Ulm und um Ulm herum (W Ulm, pod Ulm i wokół Ulm)
2 O. Tokarczuk, Bieguni, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, s. 60
3 Wypowiedź artystki z materiałów archiwalnych.
4 G. Sztabiński, recenzja dorobku artystycznego w związku z przewodem kwalifikacyjnym II stopnia, archiwum artystki.
5 J. Brach-Czaina, Błony umysłu, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2003, s. 28